Każda z postaci „Zaginionej księgarni” Evie Woods to człowiek z przeszłością lub po przejściach. Chronologicznie zaczyna się od Opaliny, czyli mamy początek XX wieku. Ta dziewczyna ma rodzinne traumy wpisane w życiorys – a prawie wszystko dzięki bratu tyranowi, który dla kobiety widzi jeden cel – ślub i to najlepiej dający profity finansowe rodzinie. Opalina ma inne pomysły na życie, ale żeby je zrealizować, będzie przed bratem uciekać długo i nie zawsze z sukcesem. Ale to jej historia jako pierwsza okaże się tak silnie związana z tajemniczą księgarnią. To Opalina w Dublinie będzie kochać i cierpieć, będzie skrywać tajemnice i odkrywać sekrety. I dla niej tajemnicza księgarnia będzie azylem, który co najmniej dwa razy uratuje jej życie.

Ciągle mam wątpliwości, czy wątek fantasy był tu niezbędny, ale chyba nie zaszkodził.

Martha to już kobieta współczesna, też ucieka, ale przed przemocowym mężem i Dublin wyda się jej na tyle odległy i anonimowy, żeby tam poczuć choć odrobinę bezpieczeństwa. Słusznie? Niekoniecznie, ale ona będzie już miała dokoła siebie ludzi, którzy będą chcieli ją ochronić i jeszcze tego nie wie, ale historia zaginionej księgarni zacznie dotyczyć także jej, wątki z nią związane ma wręcz wypisane na skórze.

Henry też ma swoje rodzinne traumy. Zmuszają go one do udowadniania, że może coś osiągnąć, że coś znaczy, a on widzi na to tylko jeden sposób – znalezienie jakiegoś cennego zaginionego rękopisu i pokazanie światu, że zasługuje na podziw. Znajdzie go? A może znajdzie coś cenniejszego? Na pewno dzięki swoim poszukiwaniom pozna Marthę, historię Opaliny i tajemniczej księgarni.

Całość jest po prostu przyjemna do czytania, dwie płaszczyzny czasowe sprawiają, że zawiłości akcji są jeszcze bardziej intrygujące (ale nie zagmatwane), a autorka nie stroni od nagłych zwrotów akcji.

Wątek fantasy jest dość silny, bo mamy naszą zaginioną księgarnię, która nie tylko jest budynkiem z przeszłości. Ona jest budynkiem magicznym, którego nie widać, jeśli tego nie chce, a pokazuje się i zaprasza w swoje progi tego, kogo uzna za godnego takich odwiedzin. I mamy madame Bowden, która wydaje się strażniczką księgarni, chociaż ona na swój temat udziela tak skąpych informacji, że więcej się domyślamy, niż wiemy, ale za to charakterek ma cudownie wyrazisty.

Przez całą powieść zastanawiałam się, czy gdyby madame Bowden była mniej tajemniczą starszą panią, tylko ekscentryczną damą, a księgarnia pozostała opowieścią z przeszłości, wspomnieniem, zburzonym budynkiem, to czy to by tej historii wiele ujęło? I moim zdaniem całość niewiele by straciła. Ale z drugiej strony ten element magii i tajemnicy nie psuje całości, nie odkleja jej całkiem od rzeczywistości, czyni ją może nieco bardziej przyjemną w odbiorze, więc nie będę się wykłócać, że jest całkowicie zbędny. Za to „Zaginiona księgarnia” od pierwszych rozdziałów skojarzyła mi się z inną powieścią. Powieścią, gdzie też była starsza pani z charakterkiem i zupełnie nieortodoksyjnym podejściem do życia. Była też główna bohaterka, która nie wierzyła w siebie, uważała się za „zwykłą sprzątaczkę” i nikogo interesującego, a jej mąż był rodzajem czarnego charakteru, jak u Marthy. Gdzie książki i historie były osią opowieści, a życie głównych bohaterów zmieniało się na lepsze, chociaż to lepsze oznaczało tylko i aż małe przyjemności, bezpieczną codzienność i dobrych ludzi dokoła, żadne pałace i bogactwa. O czym mówię? O „Powierniczce opowieści”, czyli doskonałej powieści Sally Page. Jeśli komuś spodoba się „Zaginiona księgarnia”, to „Powierniczka opowieści” też powinna mu sprawić wielką czytelniczą przyjemność. Tym bardziej, że „Księgarnia” ma w sobie wiele elementów mocnych emocji, dość brutalnych opisów, czyli jest bardziej mroczna życiowo i nie zawsze miła. A „Powierniczka” to taka powieść nieco „cosy”, z mnóstwem emocji, ale bez ciemności i bólu. A jeśli ktoś jeszcze nie poczuł się przekonany, to dodam, że „Zaginiona księgarnia” dostała 8/10, a „Powierniczka opowieści” 10/10 i od kilku miesięcy ciągle mam ją w głowie.

Aga

Jeśli doceniasz to, co robimy i chcesz pomóc nam tworzyć więcej takich treści, postaw nam wirtualną kawę.

To drobny gest, który daje nam wielką motywację. Dzięki!

Co o tym sądzisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Brak komentarzy jak do tej pory :(