Martha Helen Kostyra, córka Edwarda Kostyry i Marty z domu Ruszkowski, kojarzycie? A zapewniam Was, że kojarzycie, ale pod nazwiskiem męża. Ale to najlepszy przykład, że nasza bohaterka jest doskonale znana, ale… tak naprawdę to wiemy o niej niewiele.

To już nie będę Was trzymać w niepewności – Martha Stewart, bizneswoman, osobowość telewizyjna, teraz pewnie zasługuje na miano celebrytki, pisarka, ale też modelka w młodości, właścicielka imperium medialnego i skazana za przestępstwa związane z handlem na giełdzie.

Kobieta, która wiele razy wymyślała siebie na nowo i za każdym razem udowadniała, że nie ma takich zawirowań i takich zmian, których nie można obrócić na własną korzyść.

Skąd mi się ta pani Stewart nagle wzięła? Pod koniec zeszłego roku mieliśmy okres oglądania filmów dokumentalnych i między innymi zainteresował nas film „Martha”, który opowiadał historię wielkiego sukcesu, jeszcze głośniejszego upadku i dość trudnego zdobywania zaufania i odbudowywania marki na nowo, Marthy Stewart właśnie. Spojrzeliśmy na siebie z Andrzejem i oboje zadaliśmy prawie to samo pytanie: „A ty wiesz, o co chodziło z tym jej procesem i skazaniem?” Okazało się, że w sumie, to coś nam dzwoni, ale tak naprawdę, to nie mamy pojęcia, jak ta historia wyglądała ani co się działo z panią Stewart tuż potem. Obejrzeliśmy i napiszę bardzo szczerze, ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale w sumie to wcale nie historią skazania.

„Co ludzie powiedzą?” – w jej słowniku nie było takiego pytania.

Ale tak, o tym, o co chodziło w procesie, też się dowiedzieliśmy i jak bardzo potwierdza on powiedzenie, że na każdego znajdzie się paragraf, a jak się prokurator uprze, to doprowadzi do skazania niewinnego. A w tym wypadku niewinnej i tu zaczyna się już zupełnie inna opowieść. Bo oglądając ten dokument, cały czas miałam wrażenie, że Martha wyprzedza nieco swoje czasy. Nie w żaden rewolucyjny sposób, ale jest kilka kroków przed innymi, a na bank przed innymi kobietami. Kiedy jeszcze pokutuje stereotyp przysłowiowej żony ze Stepford, ona zakłada firmę cateringową i zaczyna pracę związaną z giełdą, co samo w sobie oznacza wpakowanie się z butami w męski świat. I ile razy musiała znosić to, że jej profesjonalizm był umniejszany, bo ładna, bo blondynka, bo była modelką… Tylko ona wie, ale można się zakładać, że nie raz, nie dwa. A Martha nie zastanawia się, co ludzie powiedzą, ona ma wizję i chce tę wizję realizować. Ona nie daje się wcisnąć w foremkę kobiety, żony, matki (akurat tutaj jej córka pewnie by miała bardzo dużo do powiedzenia, ale to już inna historia). Ona tak naprawdę buduje imperium, ale w świecie, którego orbita krąży wokół kobiet – gotowanie, przyjęcia, wystrój wnętrz. Pisze książki, ale szybko orientuje się, że czasopisma i słowo drukowane to nie wszystko, co może – przecież jest telewizja! Ale ona nie tylko chce być twarzą, ona chce być szefową i decydować o kluczowych rzeczach – ooooo, jak to, powinna zatrudnić fachowców, mężczyzn najlepiej, bo co kobieta wie o biznesie. No to Martha im to pokazuje – zakłada Martha Stewart Living Omnimedia – które staje się potężnym przedsięwzięciem i obejmuje nie tylko słowo drukowane, ruchome obrazki, ale też sprzedaż produktów firmowanych jej nazwiskiem. Po dwóch latach Martha wchodzi na giełdę. I co, panowie? Szklany sufit? Przebiła go tak, że aż zadzwoniło. Wkurzyła wielu? Na bank, a raczej na proces.

Skazana, trafia do ośrodka odosobnienia, bo to raczej więzienie o lekkim rygorze, ale jednak. Załamuje się? Przecież straciła wszystko, bo co nie przepadło razem ze spadkiem cen akcji, to umarło śmiercią naturalną w momencie, kiedy jej nazwisko, na którym budowała wszystko, stało się nazwiskiem przestępczyni. Inny by się załamał, ale nie Martha Stewart. Ona odsiaduje wyrok, płaci kary, bierze głęboki oddech i zaczyna od nowa. I znowu staje się ikoną, jej gwiazda świeci i to mocno. Jej biznes kwitnie, jej udział w serialach czy programach telewizyjnych przyciąga miliony widzów, a przy okazji nadal łamie stereotypy. Ja tu tylko napiszę, że mając 81 lat pojawiła się na okładce Sports Illustrated w kostiumie kąpielowym jako najstarsza modelka w historii czasopisma.

I ja się mogę z wieloma wyborami Marthy nie zgadzać. Mogę zauważać jej potężną potrzebę kontroli (taaaaak, z tym to ja się mogę nawet utożsamiać). Dostrzegam problemy pojawiające się z powodu tego, że ma trudny charakter. Ale jedno jest pewne, stała się moją mentorką w kilku kwestiach – wiary we własne pomysły, kobiecej determinacji w ich realizacji i wstawania z kolan, kiedy życie mówi: „A tu ci utrudnię!”.

Jeśli tylko macie ochotę, to obejrzyjcie „Marthę”, naprawdę prowokuje do myślenia o własnym podejściu do osiągania bardzo ambitnych celów i byciu niezatapialnym. A na dodatek staje się takim plasterkiem na skopaną życiem duszę, bo jak ja mam bardzo pod górkę i mam wrażenie, że powiesiłam sobie poprzeczkę nie tylko wysoko, ale w ogóle wisi ona jakoś absurdalnie niestereotypowo, to mówię sobie, że przecież Martha dała radę, to ja też mam szansę.

Film„Martha”
Produkcja2024/USA
Dostępne Netflix
Czas trwania1 godz. 55 min.
Bardzo subiektywna ocena filmu7.5/10
Aga

Jeśli doceniasz to, co robimy i chcesz pomóc nam tworzyć więcej takich treści, postaw nam wirtualną kawę.

To drobny gest, który daje nam wielką motywację. Dzięki!

Co o tym sądzisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Brak komentarzy jak do tej pory :(