Dla wielu hasło „gra wideo” przywodzi na myśl szybkie ruchy, niekończące się kliknięcia i często walkę z wirtualnymi przeciwnikami. Dla sporej grupy osób to strata czasu – coś, co omijają z założenia, nie zastanawiając się nad tym głębiej.

A jednak raz na jakiś czas pojawia się tytuł, który zupełnie wymyka się schematom. Taki, który nie tyle bawi, co porusza. Taki, który bardziej przypomina dobrze opowiedzianą historię, wystawę malarstwa czy seans filmowy niż klasyczną rozgrywkę. Clair Obscur: Expedition 33 to właśnie taka gra.

Hobby nie zawsze musi być przydatne. Cieszę się dzisiejszą bezużytecznością i szykuję swoją przydatność na jutro.

Gustave, główny bohater gry

To opowieść osadzona w niezwykłym świecie, gdzie ludzkość co roku doświadcza tajemniczego zjawiska – Gommage. W mieście Lumière tajemnicza postać, Malarka, maluje na monolicie kolejną liczbę. Gdy ta maleje, osoby w tym wieku lub starsze po prostu znikają. Ekspedycja 33 to ostatnia próba powstrzymania tego procesu. Brzmi jak fantastyka? Może. Ale to, co mnie ujęło, to emocje i tematy, które gra porusza: przemijanie, utrata, nadzieja, determinacja. Bo to historia o próbie zachowania tego, co ważne, opowiedziana w sposób subtelny, momentami wzruszający.

Najbardziej uderza warstwa wizualna. Nie mamy tu do czynienia z fotorealizmem znanym z wielu współczesnych wysokobudżetowych gier. Świat Clair Obscur przypomina raczej ruchome obrazy inspirowane francuską sztuką – Belle Époque, Art Nouveau, a miejscami mrocznym ekspresjonizmem. Każda scena wygląda jak przemyślana kompozycja. Zatrzymywałem się nie raz, by po prostu popatrzeć. Dla kogoś, kto ceni estetykę, to cudowne przeżycie samo w sobie.

Z muzyką jest podobnie. Ścieżka dźwiękowa nie służy tu jedynie za tło – jest równorzędnym elementem całości. Kompozycje potrafią uspokoić albo zaniepokoić, wzbudzić nostalgię lub dodać otuchy. Jest w tym coś niezwykłego, jakby gra rozumiała, co w danym momencie czujemy i dostosowywała dźwięk do emocji. Właśnie ta spójność dźwięku, obrazu i opowieści tworzy atmosferę, której trudno się oprzeć.

Zaskakujące może być to, że za projektem nie stoi wielki koncern. Grę stworzyło niewielkie studio z Francji – Sandfall Interactive. Zespół liczył raptem trzydzieści kilka osób, a całość powstawała w duchu rzemieślniczego zaangażowania, nie korporacyjnych strategii. Reżyser artystyczny został znaleziony na platformie dla grafików, kompozytor – na SoundCloudzie, a scenarzystkę odkryto dzięki Redditowi. To wszystko złożyło się na produkcję, która – choć kameralna w formie – imponuje rozmachem, pasją i dbałością o detale.

W rolach głównych usłyszymy znanych aktorów, choć ich głosy dobrano bez znajomości nazwisk. Dzięki temu każda postać brzmi naturalnie i autentycznie – jak w dobrze napisanym serialu dramatycznym, a nie w typowej grze RPG (gra wyszła w języku angielskim).

Nie twierdzę, że każdy musi zostać miłośnikiem gier wideo. Ale wierzę, że są tytuły, które potrafią przemówić do osób zupełnie niezainteresowanych tym medium. Clair Obscur: Expedition 33 jest tego dowodem. I jeśli dotąd omijaliście takie gry z przekonaniem, że to nie dla Was – zachęcam, by zrobić wyjątek. Spróbować. Dajcie się zaprosić do świata, który mówi o rzeczach uniwersalnych, w sposób piękny i przejmujący. Być może przekonacie się, że gry potrafią być formą sztuki – tak samo ważną i poruszającą jak film, książka czy obraz.

Andrzej

Jeśli doceniasz to, co robimy i chcesz pomóc nam tworzyć więcej takich treści, postaw nam wirtualną kawę.

To drobny gest, który daje nam wielką motywację. Dzięki!

Co o tym sądzisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Brak komentarzy jak do tej pory :(