W ciągu ostatnich miesięcy kilka osób zapytało mnie, czy nadal korzystamy z Legimi. W podtekście oczywiście była afera z końcówki 2024 roku. Krótka i konkretna odpowiedź brzmi: „Nie, już nie korzystamy”. I uprzedzam, że w poniższym tekście będzie dużo niesmaku odmienianego przez wszystkie przypadki.

Powiem Wam szczerze, że kolejne odsłony całej tej historii powodowały, że coraz bardziej zastanawialiśmy się nad tym, czy zrezygnować, czy jednak z Legimi zostać.

Zacznę od najmniej filozoficznego i etycznego argumentu, czyli od tego, że na półce w Legimi mieliśmy potężne zbiory i jak coś na półce było, to nieważne, jaką decyzję o dalszej współpracy podejmowało wydawnictwo pod koniec 2024 roku wydawnictwo czy dystrybutor, to te tytuły zostawały dla nas nadal dostępne. I tak po ludzku było nam szkoda tych czytelniczych możliwości. Ale! Ale zniesmaczyło mnie samo Legimi. Kiedy już była znana data, kiedy wydawnictwa wycofają swoje tytuły z oferty abonamentowej, to sugerowali bardzo mocno, żeby dodawać na półkę, ile wlezie, bo wtedy będzie się te książki już miało… Ja nawet nie wiem, jak to skomentować. Bierzcie, łapcie, pakujcie do worów, bo to jeszcze da się autorom i dystrybutorom wyszarpać bez sensownego rozliczenia? Niby dbanie o czytelnika, ale…

Poczucie niesmaku i wrażenie, że to wszystko jest nieetyczne, przeważyło.

Kiedy pojawiały się kolejne artykuły o tym, jak się Legimi rozlicza, a raczej nie rozlicza, jakie dziwne ruchy są przez nich wykonywane, żeby zarabiać jako firma, ale niekoniecznie przekładać te kwoty na zarobki autorów, wydawnictw czy dystrybutorów ebooków i audiobooków, to robiło się coraz bardziej niesmacznie. A do tego te nieszczęsne abonamenty biblioteczne, które nagle zamiast trafiać do bibliotek, do tych, którzy naprawdę mogliby skorzystać z możliwości bezpłatnego dostępu do książek, to trafiały jako bonusy do korporacji. Jeszcze raz napiszę – niesmaczne. I ja rozumiem, że firma zarabiać musi, Legimi to nie instytucja charytatywna, ale czy na pewno tak?

I do tego coraz więcej wydawnictw zaczęło rezygnować z dostarczania swoich tytułów do Legimi w ramach abonamentu. I tak, można niby było wiele nowości kupić taniej, jako bonus, że się abonament miało, ale jak mam płacić abonament, a potem jeszcze wydawać jakieś kwoty na ebooka, to ja wolę jednak wydać nieco więcej i kupić wydanie papierowe. No co ja poradzę, że jestem starej daty.

I kiedy po około miesiącu okazało się, że oferta Legimi kurczy się w zastraszającym tempie. Samo Legimi jakoś nie próbuje całej sytuacji rozwiązać szybko i transparentnie, a raczej wygląda to jak strategia „na przeczekanie”, to podjęliśmy decyzję, że może i szkoda tytułów na półce, ale poczucie niesmaku i wrażenie, że to wszystko jest nieetyczne, przeważyło. Zrezygnowaliśmy z Legimi i nie wykupiliśmy żadnego innego abonamentu na platformach z ebookami czy audiobookami (oczywiście mamy nasz odwieczny abonament na Audible). Za to Andrzej został specjalistą od zakupów wydań papierowych, szalejąc w księgarniach internetowych wydawnictw i najbardziej popularnych księgarniach „zbiorczych” i tak, oczywiście wydajemy miesięcznie nieco więcej na książki tradycyjne, niż wydawaliśmy, kiedy było Legimi, ale jakoś mnie to nie boli. Chyba nie ma większej radości, niż wyciąganie kolejnych tomów z kartonika, który właśnie przytargał kurier albo wyjęliśmy sobie z automatu nazywanego Paczkomat® (nadal mnie to niedeklinowanie paczkomatu śmieszy, ale niech im będzie).

Ale nie zapieram się zadnimi łapami, że nigdy do Legimi nie wrócimy.

Jednocześnie od razu napiszę, że powyższy tekst jest zbiorczą odpowiedzią na pytanie, które się nadal pojawia i wyjaśnieniem, dlaczego akurat my Legimi pożegnaliśmy, ale absolutnie nie mam najmniejszego zamiaru oceniać nikogo, kto z Legimi nie zrezygnował albo kogoś, kto ma zamiar zacząć z tego serwisu korzystać. Bo doskonale wiem, że równie dobrze można zapytać o etyczne kwestie związane z naszym abonamentem na Audible, czyli serwisie związanym z Amazonem, a to prowadzi prostą drogą do Jeffa Bezosa, bezsensownych lotów „w kosmos” i poparcia dla Trumpa… No właśnie, może nie brnijmy dalej. Za to chętnie poczytam w komentarzach, jak Wy zareagowaliście na to, co się z Legimi działo i dzieje i czy to skłoniło Was do jakiś decyzji, a może wcale nie.

Aga

Jeśli doceniasz to, co robimy i chcesz pomóc nam tworzyć więcej takich treści, postaw nam wirtualną kawę.

To drobny gest, który daje nam wielką motywację. Dzięki!

Co o tym sądzisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 komentarz
  • aśka
    1 maja, 2025

    Ja jednak zostałam przy Legimi.

    • intensywni
      1 maja, 2025

      Nie czujesz się rozczarowana tym, jak bardzo skurczyła się obecna oferta? Pozdrawiam Aga