„Dziki, mroczny brzeg” – z opisu okładkowego wiemy, że będzie odległa wyspa, gdzieś blisko Antarktyki, z bazą naukową i bankiem nasion. Że będzie mieszkająca na niej rodzina, która zajmuje się tym bankiem i budynkami. Że szalejące, sztormowe fale wyrzucą im na brzeg kobietę. Ale w tej części świata łodzie nie pojawiają się przypadkiem, więc od razu wszyscy podejrzewają, że ona chciała tam trafić. Tylko po co? Jakie sekrety wyspy, ludzi, przeszłości wyjdą na światło dzienne, kiedy ona odzyska przytomność?
Najpierw napiszę Wam tyle – ta książka dostała ode mnie 9/10 i uważam, że jest świetna! Zaskakująca, nieprzewidywalna, ciągle zwodząca czytelnika na manowce i jest znacznie więcej niż thrillerem w szczególnych okolicznościach przyrody. I przy całej swojej nieprawdopodobności… jest prawdopodobna.
– Często decyzja autora, żeby akcję osadzić w jakimś niestandardowym miejscu, buduje taki klimat opowiadanej historii, że najpierw czytający zastanawia się, jak pisarz na to wpadł, a potem pojawia się stwierdzenie, że to po prostu musiało być to miejsce i żadne inne.
#WYSPA
Charlotte McConaghy zafundowała sobie w rzeczywistości pobyt na wyspie w pobliży Bieguna, gdzie jest stacja badawcza. Gdzie statki zawijają rzadko, przywożąc zaopatrzenie, pozwalając na wymianę załogi i często niosąc ratunek, jeśli na wyspie coś się wydarzyło. Do tego klimat tam jest trudny – wiatr, sztormy, mokro, burze, śnieg, mgła i zaburzony rytm dobowy, bo słońce wstaje i zachodzi w zupełnie innym rytmie. Dobrze wykorzystała swoje doświadczenia, bo te powieściowe opisy wyspy, zwierząt, wody, pogody i niepogody, nocy, gwiazd i wiatru, ciągle wiejącego wiatru są sugestywne, dające taki klimat, który doskonale pasuje do „thrillerowatej” odsłony tej książki.
#RODZINA i możliwe, że #NIETYPOWA
To nie jest typowa rodzina, bo kto decyduje się, żeby zabrać trójkę dzieci, z czego jedno malutkie i przenieść się na wyspę, gdzie diabeł (możliwe, że tasmański) mówi dobranoc. Gdzie nie ma nic, ani szkoły, ani lekarza na stałe, ani pewności, że będzie prąd, że będzie jedzenie. Gdzie częściej wpada się na pingwina niż na człowieka, a dzieci mówią do fok, a nie do rówieśników. Jaki ojciec…? Ojciec w żałobie, uciekający przed bólem straty uwielbianej żony. I w pierwszym odruchu wydaje się, że taka historia jest nieprawdopodobna, ale po chwili przychodzą do głowy rodziny wyjeżdżające w te przysłowiowe Bieszczady i dalej, wypływające w trzyletnie rejsy na łupinkach, po oceanach, bez planu. Czym to się różni? Może tym, że te ostatnie przykłady to często pogoń za czymś, a w powieści mamy ucieczkę przed czymś, ale wyjdzie na to samo. I pewnie więcej z czytających „Dziki, mroczny brzeg” będzie miało problem z oceną tego, jak Dominic dzieci wychowuje, na co im pozwala, ale i tu napiszę Wam tylko tyle – nie oceniajcie go zbyt pochopnie, zróbcie to dopiero, kiedy wszystkie fakty będą już znane.

#ŚMIERĆ
Śmierci w tej powieści jest sporo, takiej rzeczywistej, z choroby, z wypadku, z zamiaru. I takiej metaforycznej – śmierci miłości, śmierci marzeń, śmierci duszy i śmierci przyrody. Wiele wątków powieściowych wprost tchnie wielką stratą, żałobą, nieumiejętnym radzeniem sobie z tym, że czegoś lub kogoś już nie ma. I tak osobiście napiszę Wam, że dla mnie to była chyba najtrudniejsza ze składowych tej powieści, ale co może dziwne, najbardziej przeżyłam to, co w sumie znałam, bo już o tym czytałam w innych powieściach i książkach bardziej popularno-naukowych, czyli śmierć, jaką zadawali łowcy fok zwierzętom i to nie tylko fokom. W tej powieści ten wątek wraca i uprzedzam, że może być trudny.
I jeszcze jedna kwestia związana z ratowaniem i traceniem – na wyspie jest bank nasion, wzorowany na rzeczywiście istniejących takich repozytoriach, głównie na Globalnym Banku Nasion na Svalbardzie. Ale skoro wyspa jest zabierana metr po metrze przez wodę, to jest on zagrożony, a przeniesienie całości to przedsięwzięcie, na które może nie być czasu. Co wybrać? Co zachować? A czemu pozwolić zniszczeć? Ten temat będzie się przewijał przez całą książkę i wbrew pozorom będzie w wielu momentach jej osią.
I tu dochodzimy do przedostatniego hasztagu:
#EKOLOGIAGŁUPCZE
„Dziki, mroczny brzeg” można czytać na wiele sposobów. To jest thriller. To jest opowieść obyczajowa, o rodzinie, miłości, stracie, ucieczce i szukaniu, o wierze, że można pokochać drugi raz i obawie, że można kogoś skrzywdzić. Ale to jest też powieść o klimacie, o ekologii, o nieuchronności tego, że nasza planeta przestaje być niebieską oazą bezpieczeństwa w kosmosie. I może troszkę zdradzę treść, ale obiecuję, że tylko uchylę rąbka tajemnicy, ale w powieści pewne życiowe decyzje bohaterowie podejmują pod wpływem przekonania, że Ziemia nie jest już dobrym miejscem do życia, że ich potencjalne dzieci będą się borykać z problemami, że ich egzystencja może być bardzo trudna, z ograniczonym dostępem do zasobów, niebezpiecznie wysokimi temperaturami, pożarami, powodziami, tajfunami i całym tym klimatycznym Armagedonem. I znowu pojawia się pytanie – czy to prawdopodobne, czy są ludzie, którzy rzeczywiście tak myślą, że może jednak nie mieć dzieci, bo nie chcą ich skazywać na życie w piekle? Tacy ludzie są, mówią o tym głośno, podkreślają, że możliwe, że jesteśmy jednym z ostatnich pokoleń, które relatywnie dobrze żyje na Ziemi, ale za kilkadziesiąt lat te bezpieczne enklawy zaczną się kurczyć i prawdopodobnie będą należeć do bogaczy. Zwykli ludzie zaczną walkę o przetrwanie.

#PODSUMOWANIE
Poprzedni akapit daje pojęcie o tym, jak zaskakująca w swojej tematyce i bardzo różnorodna jest ta powieść. A z tego wynika, że zachwyci wiele osób. Miłośników thrillerów, bo ma swoje zawikłane zagadki i sceny wywołujące gęsią skórkę. Miłośników powieści obyczajowych, bo ten wątek jest tu bardzo rozbudowany i intrygujący. Uwielbiających książki dziejące się w nietypowych miejscach, bo wymyślona, ale wzorowana na rzeczywistych bazach naukowych wyspa w pobliży Bieguna jest genialną lokalizacją. Tych, którzy lubią wątki ekologiczne w powieściach też, bo autorka zdecydowała się napisać nie tylko o przyszłości Ziemi, ale zawarła też sporo opowieści o zwierzętach i roślinach, o ich mądrości i niezwykłości.
Ode mnie powieść dostała 9/10 i ta stracona jedna gwiazdka jest takim troszkę moim „fochem”, bo ja nie zawsze liczę na bajkowy, optymistyczny i cudowny happy end, ale tym razem dosłownie zamknęłam książkę i jedyne, co miałam w głowie, to „Dlaczego???!!!”. Czemu to się tak kończy? Jestem bardzo ciekawa, co Wam się w tej powieści spodoba.
Aga
Powyższy tekst nie jest efektem współpracy reklamowej. Jest opinią własną, subiektywną i żaden przelew nie miał na nią wpływu.
Grafiki używane w tym wpisie powstały przy pomocy narzędzi AI.
