Dobrze, że o sugestii, żeby tego tytułu nie oglądać jako jednego z pierwszych, jeśli dopiero zaczyna się swoją przygodę z koreańskimi serialami, przeczytałam dopiero po skończeniu „Crash Landing On You” – za dobry, żeby go odkładać na później. I tak, dobrze się domyślacie – nasza miłość do koreańszczyzny kwitnie.

„Crash Landing On You” to oczywiście historia miłosna, ale nie tylko, oj, nie tylko. Se-ri jest młodą, bogatą bizneswoman z Seulu. Szczęśliwą? Nie. Jest adoptowanym dzieckiem, którego przybrana matka nigdy nie pokochała całym sercem. Ojciec mierzy wartość swoich potomków ich przydatnością do przejęcia firmy i umiejętnością nierobienia kłopotów wizerunkowych. A dwaj przyszywani bracia ze swoimi żonami są jak najgorsza lub najgłupsza (zależnie, o którym z nich mówimy) gadzina. Ale spokojnie Se-ri też nie jest aniołem, ma wybitne umiejętności wkurzania ludzi i jako szefowa potrafi spowodować u swoich podwładnych wysypkę ze stresu. I ta straszna kobieta postanawia samodzielnie przetestować odzież sportową produkowaną przez jej firmę, a robi to w trakcie lotu paralotnią. Tylko, że wiaterek zamienia się w tornado i nasza przyzwyczajona do luksusu, ciepłej wody i braku przerw w dostawach prądu Se-ri ląduje za linią demarkacyjną – Korea Północna wita… mało serdecznie. Na wyczerpaną, wiszącą na drzewie kobietę trafia kapitan Ri, oczywiście młody, przystojny i ze swoją własną niełatwą przeszłością. Od tej pory zrobi wszystko, żeby się wyszczekanej i kłopotliwej baby pozbyć, po cichu i bez rozgłosu odsyłając ją na Południe. Ale coraz bardziej będzie czuł, że tak, ona musi wrócić do siebie, ale jednocześnie on coraz bardziej tego nie chce. Północnokoreański mundurowy zakochuje się w południowokoreańskiej zepsutej kapitalistce. Z wzajemnością, żeby nie było wątpliwości.

Ten serial nie ma takiego happy-endu, jakiego chciałby widz, ma taki, na jaki pozwala partia.

Dlaczego znawcy K-dramy nie polecają tego tytułu jako dobrego początku znajomości z tym rodzajem seriali? Bo jest nietypowy! Wprawdzie mamy tutaj trzy główne elementy, które dla koreańskich produkcji są charakterystyczne: powoli rozwijającą się miłość, brak akceptacji ze strony własnej rodziny przynajmniej u jednego z bohaterów oraz wyskakujących jak z pudełka poprzednich partnerów lub narzeczone, którzy próbują odzyskać dawną miłość. A w „Crash Landing On You” mamy powyższe i znacznie więcej. Jest cały obraz życia w Korei Północnej, zarówno w stolicy, jak i małej wojskowej wiosce. Jest kwestia szpiegów, działania wywiadu i funkcjonowania służb mundurowych wszelkiego rodzaju, działania oficjalne i takie zakulisowe, pełne szantaży, zastraszania, korupcji i decyzji daleko poza granicami prawa. W końcu są tu sceny, gdzie bohaterowie giną zastrzeleni, zamordowani z zimną krwią, umierają w opuszczonych magazynach i szpitalnych salach. A motyw zemsty i szukania sposobu na krwawy rewanż za śmierć kogoś bliskiego pojawia się niejednokrotnie.

Czyli mamy romans w szarych okolicznościach północnokoreańskiej przyrody i opresyjno-krwawym reżimie? O, nie, nie, nie, nie! W końcu to południowokoreańska produkcja, nie może być tylko ponuro. Jest mnóstwo humoru i oboje z Andrzejem śmiejemy się, że za kilka lat pewnie umkną nam z głowy szczegóły scenariusza, ale obraz ofukanego niczym trzylatek kapitana Ri zostanie na zawsze. Poza tym zderzenie Północy z Południem nie mogło się obyć bez scen absolutnie komicznych. Bo nie zapominajmy, że kapitan Ri nie jest jedynym mundurowym, który ma do czynienia z Se-ri. Pod jej urok i wpływ dostaje się cała jego kompania. A tutaj mamy kilku bardzo charakternych starszych i młodszych mężczyzn, dla których wiadomość, że można jeść mięso kilka razy dziennie, a ciepła woda po prostu ciągle płynie z kranu to najpierw kapitalistyczna propaganda, a potem… Potem przekonają się, że Se-ri nigdy nie kłamie.

Przyznam, że po pierwszym odcinku miałam przemożne wrażenie, że twórcy serialu postawili sobie za cel przerysowane, wręcz karykaturalne pokazanie, jacy są ludzie z Północy – plujący na kapitalistycznych sąsiadów i ich oszustwa, żeby ich, praworządnych wyznawców partyjnych wytycznych, zwieść, pijący non stop, głośni, głupi. Ale moja ocena szybko się zmieniła. Po kilku odcinkach miałam już pewność, że scenarzyści zrobili wiele, żeby pokazać, jak wygląda życie na Północy, przed jakimi dylematami stają tam ludzie, jak bardzo muszą walczyć o zachowanie godności i jak ciężko dbać tam o rodzinę i jej codzienne życie, nawet o napełnienie brzuchów. I tak, ten obraz jest zapewne nieco przerysowany, na pewno bardziej sielankowy i kolorowy niż rzeczywistość, ale daje poczucie tego, jak Północ zabija jednostkę i jak wielkimi bohaterami są tam ci, którzy sumienie i honor stawiają ponad wszystko i są gotowi zapłacić za to nawet najwyższą cenę. Twórcy serialu zadbali o wierność szczegółom, zatrudniając konsultantów, głównie osoby, które z Korei Północnej uciekły, ale doświadczyły, jak to jest żyć i dorastać pod butem opresyjnego aparatu państwowego. Zadbano nawet o to, żeby zaznaczyć i podkreślić różnice językowe między koreańskim z Południa i z Północy. Bo ten pierwszy rozwija się jako język szybko i gwałtownie, poddany wpływom technologii, kontaktom z całym światem i kreatywności młodzieży. A ten drugi trwa w formie z mniej więcej lat sześćdziesiątych poprzedniego stulecia, bo partia uważa, że wroga propaganda przenika do ich cudownej partyjnej ojczyzny właśnie poprzez filmy, muzykę i wszystko, co mąci w głowach i za oglądanie południowokoreańskiego serialu czy słuchanie muzyki można zostać ukaranym. Jedna z konsultantek „Crash Landing On You” w udzielonym wywiadzie opowiada, że jako uczennica została zmuszona, wraz z rówieśnikami, do patrzenia na rozstrzelanie winnego posiadania takich zakazanych treści.

A gdybyście się zastanawiali, czy Północna Korea jakoś zareagowała na serialowy hit o życiu w ich kraju, to spieszę donieść, że tak, mocno. Mniej więcej po emisji „Crash Landing On You” i jeszcze jednego filmu o podobnej tematyce, reżim nazwał to ohydną prowokacją, próbującą postawić Północną Koreę w złym świetle, oszukańczą, sfabrykowaną, absurdalną i wkładającą wszelkie siły w stworzenie strategicznej propagandy skierowanej przeciwko partii.

Zaintrygowani? Mam nadzieję, że tak.

Srial„Crash landing on you”
ProdukcjaKorea Połudiowa
Dostępne Netflix
Czas trwaniaSezon 1 – 16 odcinków po około 70-90 minut
Nasza bardzo subiektywna ocena9/10
Aga

Jeśli doceniasz to, co robimy i chcesz pomóc nam tworzyć więcej takich treści, postaw nam wirtualną kawę.

To drobny gest, który daje nam wielką motywację. Dzięki!

Co o tym sądzisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Brak komentarzy jak do tej pory :(