Pudełko stało sobie od jakiegoś czasu. Rzucało się nawet w oczy, bo w sumie nazwę ma dość ekstraordynaryjną – DorfRomantik. Teraz już wiemy, że można to przetłumaczyć jako „romantyczną wieś” albo bardziej metaforycznie jako „nostalgiczne, romantyczne uczucia wobec wsi”. Zachęcające? Powiedzmy.

Jednak sama gra jest niezwykła i ta jej niezwykłość zaczęła się już na etapie jej powstawania. Otóż na początku był to projekt przygotowywany i wyprodukowany jako gra komputerowa. Okazała się takim sukcesem i cieszy się do dzisiaj takim powodzeniem, że autorzy stwierdzili, że może warto przejść od wersji cyfrowej do wersji „analogowej” i oto mamy tradycyjną planszówkę. Uwielbianą równie bardzo jak jej komputerowy pierwowzór. Co jest zatem takiego niezwykłego w DorfRomantik, że ma wielbicieli wśród najstarszych i najmłodszych?

Po pierwsze to jest gra kooperacyjna, co my akurat bardzo cenimy, bo rozgrywka nie polega na siedzeniu naprzeciwko siebie, odzywaniu się głównie warknięciami: „Teraz ty!” i „Twoja kolej!”, ziewaniu, kiedy przeciwnik się namyśla i walczeniu o to, żeby zepsuć jego strategię. Tutaj gra się razem i wspólnie walczy o jak najwyższe wyniki. Decyduje się o każdym ruchu po czasami gorących dyskusjach, czy dana płytka ma się znaleźć tutaj czy w innym miejscu. Świetne, bo to naprawdę czas spędzony razem jako drużyna. My nawet nie trzymamy się tego, że dokładamy kafelki na zmianę. Kto bardziej podekscytowany, ten robi kolejny ruch.

Ta gra wydaje się na początku zwodniczo prosta, a po chwili nie ma mowy, żeby oderwać się od budowanej planszy i walki o jak najwyższe wyniki. Cudownie wciąga!

Druga kwestia – gra jest kafelkowa, czyli każda rozgrywka to możliwość zbudowania sobie zupełnie nowej planszy. A budujemy świat, gdzie mamy łąki, lasy, pola, wioski, rzeki i tory kolejowe. Zadania wskazują nam, jak duże mają być te powierzchnie, jak długie tory i rzeki. Za spełnienie warunków zadania dostajemy punkty, czasami trzeba się postarać ekstra, żeby dostać punkty za zadania specjalne. A im więcej punktów mamy, tym więcej nowych elementów gry dostajemy – nowe płytki krajobrazu, nowe zadania, nowe dodatki, a to oznacza, że można zdobywać jeszcze więcej punktów, a to oznacza, że dostaje się kolejne rzeczy ekstra… Przyznajemy bez bicia – to wciąga jak ruchome piaski i nie chce puścić! Jeśli jedną rozgrywkę się lekko „spapra”, to poczucie, że trzeba zagrać jeszcze raz, jest potężne, bo przecież tak słaby wynik trzeba poprawić. Natychmiast!

Twórcy gry sugerują, że minimalny wiek grającego to 8 lat (w innej wersji nawet 10 lat), ale biorąc pod uwagę, że gra się kooperacyjnie, jako grupa, to nawet sześciolatki mogą się świetnie bawić razem ze starszym rodzeństwem i rodzicami czy dziadkami. To naprawdę jest gra dla całej rodziny. A przy okazji ma spory walor edukacyjno-psychologiczny. Ta gra nie ma określonego momentu, kiedy można krzyknąć „Zwycięstwo!”. Zamiast tego tutaj można cieszyć się z tego, że udało nam się zdobyć więcej punktów niż poprzednim razem, czyli wygrało się ze sobą. Uczy też ustalania hierarchii celów, bo kiedy mamy kilka zadań do wykonania, to często nie da się wszystkiego na raz, trzeba wybrać, na czym się skupiamy – zupełnie jak w życiu, prawda? Do tego genialnie uczy strategicznego myślenia, że czasami warto nie budować tej wsi jak szalony sołtys, lepiej się zatrzymać, poczekać na optymalny moment i dopiero wtedy dołożyć ten piąty czy szósty kafelek, bo uda nam się zrealizować wysoko punktowane zadanie. Naprawdę można z niej wycisnąć sporo życiowych mądrości przekazywanych dzieciom tak przy okazji, bez napinki, w zabawowej formie.

Kolejna zaleta – DorfRomantik jest świetnym, doskonałym wręcz tytułem do jednoosobowej rozgrywki. Wprawdzie traci się ten zespołowy element dyskusji, spierania się i udowadniania sobie, kto jest lepszym planistą obszarów wiejskich i kto nadaje się na specjalistę od spraw melioracji i budowania nasypów kolejowych, ale przyjemność zdobywania punktów, bicia rekordów i realizowania kolejnych zadań jest taka sama.

Wizualnie DorfRomantik jest bardzo przyjemny dla oka, ale powiedzmy, że standardowy. Na pewno w wersji podstawowej strona graficzna nie będzie najważniejszym czynnikiem zachęcającym do zakupu. Ale za to wersja japońska!!! Proszę państwa, tutaj mamy już znacznie większy zachwyt kolorowymi heksagonami i innymi elementami gry. DorfRomatik Sakura powoduje u graczy lubiących kolory i szaleństwo graficzne znacznie szybsze bicie serca. Zasady są bardzo podobne, a główne zmiany to takie, że nagle mamy pola ryżowe a nie łąki oraz drogi a nie tory kolejowe. Jednak mechanika gry pozostaje niezmieniona.

Nasza bardzo subiektywna ocena: 10/10 i dodatkowo wielki plus dla wersji japońskiej za wizualną słodycz na poziomie waty cukrowej.

Sugerowany wiek graczaod 8 lat (Sakura: od 10 lat)
Liczba graczyod 1 do 6
Szacunkowy czas gryok. 30-60 min. (Sakura: 30-90 min.)
Aga i Andrzej

Jeśli doceniasz to, co robimy i chcesz pomóc nam tworzyć więcej takich treści, postaw nam wirtualną kawę.

To drobny gest, który daje nam wielką motywację. Dzięki!

Co o tym sądzisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Brak komentarzy jak do tej pory :(