Czy da się zekranizować coś, co było czystym, nieokiełznanym absurdem i jednocześnie wywoływało dziecięcy zachwyt? Wojtek Wawszczyk podjął się niemożliwego i oto mamy „Smoka Diplodoka” – animację, która nie tylko przywraca do życia kultowe komiksy Tadeusza Baranowskiego, ale robi to z rozmachem i miłością do oryginału.
To nie jest film dla wszystkich, ale jeśli jest dla was – pokochacie go.
Nie oszukujmy się – jeśli nie wychowaliście się na „Podróży Smokiem Diplodokiem” i „Antresolce Profesorka Nerwosolka”, to jest spora szansa, że ten film może was przerosnąć. Jest chaotyczny, pełen skoków między światami, a jego humor bywa bardziej abstrakcyjny niż pojęcie multiwersum w najnowszych hitach Marvela. Ale jeśli kochaliście te komiksy, jeśli byliście dziećmi, które zrywały boki, widząc gadające warzywa i postacie, które mają pełną świadomość bycia bohaterami rysunkowych opowieści – to jest to podróż, w którą musicie wyruszyć.

Wizualnie „Smok Diplodok” to coś absolutnie unikalnego. Wawszczyk i jego ekipa nie poszli na łatwiznę – zamiast tworzyć bezpieczną, wygładzoną animację, dali nam istny festiwal barw, form i ruchów. Wszystko tutaj jest trochę krzywe, trochę przerysowane, trochę jakby tworzone ręką kogoś, kto właśnie odkrył wszystkie kolory świata i nie umie się powstrzymać przed użyciem ich jednocześnie. Efekt? Polska animacja, która – choć nie ma budżetu Pixara – wizualnie wcale nie pozostaje w tyle.
I ta stylistyka jest kluczowa. Bo świat komiksów Baranowskiego nigdy nie był uporządkowany. Tu postacie wpadają i wypadają z historii, rysunki przenikają się z rzeczywistością, a autor jest obecny niemal namacalnie – jako ktoś, kto tworzy ten świat, ale nie do końca nad nim panuje. Film świetnie oddaje ten klimat. Bohaterowie wiedzą, że są bohaterami, nieustannie próbują dogadać się z twórcą, a świat wokół nich zmienia się w tempie, które może zawrócić w głowie.
Fabuła? Cóż… Jest. Ale nie po to się to ogląda. Podobnie jak w komiksach, to raczej seria zwariowanych zdarzeń niż klasycznie opowiedziana historia. To bardziej doświadczenie niż narracyjna podróż. Są postacie, które znamy, są nawiązania do różnych tomów, są absurdy, które bawią tych, którzy już wcześniej zaakceptowali ten specyficzny styl opowiadania historii. Dla innych? Może to być chaotyczne i momentami niezrozumiałe.
Humor? Absurdalny. Genialny dla tych, którzy lubią, nieznośny dla tych, którzy nie rozumieją, czemu rozmowa z własnym twórcą i wypadanie poza ramy świata przedstawionego może być śmieszne. Wawszczyk nie próbuje niczego ułatwiać, nie dopasowuje tej historii do standardowego odbiorcy – to jest film dla ludzi, którzy chcą jeszcze raz poczuć się jak dzieci czytające swoje ulubione komiksy.
Film | „Smok Diplodok” |
Produkcja | 2024/Polska/Czechy/Słowacja |
Dostępne | Netflix |
Czas trwania | 1 godzina 30 minut |
Nasza bardzo subiektywna ocena filmu | Dla tych, którzy dorastali z komiksami Baranowskiego – 8/10. Dla tych, którzy lubią rzeczy inne, szalone, wymykające się schematom – 7/10. Dla tych, którzy oczekują klasycznej historii, typowego humoru i przejrzystej narracji, może być trudno – 6/10. |
Andrzej
Powyższy tekst nie jest efektem współpracy reklamowej. Jest opinią własną, subiektywną i żaden przelew nie miał na nią wpływu.
Zdjęcia użyte w tym wpisie są naszego autorstwa.